poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział II

-Cześć!- krzyknęłam wchodząc do domu.
-Hej kochanie. Jak poszedł pierwszy dzień?- odpowiedziała swoim zdecydowanie zbyt optymistycznym głosem mama.
-W porządku, tak sądzę.
-Coś więcej?
-Nie.
-Olivka...
-Tak?
-Wiem, że jest Ci ciężko, naprawdę to wiem. Możesz mi nie wierzyć, ale ja wiem. Jestem twoją mamą i boli mnie kiedy widzę smutek na twojej twarzy. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wejdziesz do tej szkoły z szerokim uśmiechem i podniesioną głową, ale trochę więcej pozytywnego nastawienia nie zaszkodziłoby Ci kochanie. Będąc pozytywnym człowiekiem łatwiej jest przenosić góry, wiem co mówię. Staraj się też nabrać odwagi, nawet względem tych ludzi którzy Cię krzywdzili, jesteś silna i żaden byle jaki gówniarz Cię już nigdy więcej nie pokona, wiesz o tym. Jesteś silniejsza niż wcześniej.- pocałowała mnie w czoło, a ja poruszona jej słowami poszłam do swojego pokoju. 
Myślę, że to co powiedziała miało dużo sensu. Nie jestem człowiekiem, który jest zamknięty na innych, ani na ich słowa, wręcz przeciwnie- kiedy ktoś coś mi mówi zawsze się zastanawiam nad tym, nad sobą i pewnie spędzałabym cały wieczór w rozważaniu słów mamy gdyby nie telefon...
-Halo?
-Hej Olivia!- usłyszałam piskliwy głosik, który ciężko mi było rozpoznać.
-Kto tam?
-Staisy z hiszpańskiego, siedziałyśmy obok siebie, nie pamiętasz?
-Aa Staisy, co tam?- odparłam po skojarzeniu faktów. Co prawda tylko mi się przedstawiła i więcej nie rozmawiałyśmy, ale niech jej będzie.
-Wybacz, że tak dzwonię, ale Greyson dał mi twój numer.
-Um okay, w porządku.
-O 20 jest u mnie impreza z okazji rozpoczęcia roku szkolnego i będą wszyscy, wpadniesz?
Olivia Torres i impreza, dobre.
Ale, nie stop.
Więcej pozytywnego nastawienia.
Więcej odwagi.
Więcej pozytywnego nastawienia.
Więcej odwagi.
Więcej pozytywnego nastawienia.

-Jasne. Gdzie mieszkasz?
***
Rodzice byli zachwyceni pomysłem pójścia na imprezę i bez wahania się zgodzili pod warunkiem, że ze względu na szkołę będę w domu nie później niż o 12. Na tą okazję wybrałam "sukienkę", która w rzeczywistości była ogromną koszulą w kratę, ale podobało mi się to jak ją przeistoczyłam. Do tego wybrałam czarne slip-ony, założyłam kilka bransoletek, lekko podkręciłam włosy, poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Ponieważ nie miałam pojęcia gdzie Staisy czy jak tam ona się nazywała mieszkała pomimo jej tłumaczeń to Greyson zaproponował mi podwózkę. Był pod moim domem równo o 20.
-Cześć.- powiedziałam zajmując miejsce obok niego w samochodzie.
-Hej. Świetnie wyglądasz.
-Dziękuję. 
-Nie dziękuj, mówię prawdę.
Resztę drogi spędziliśmy na rozmowie co tam się u Nas wydarzyło w ciągu ostatnich lat. Dowiedziałam się, że chłopak był kapitanem cheerleaderek w 3 klasie i dzięki temu tak schudł, a także ponownie stał się obiektem żartów chłopaków z drużyny piłkarskiej. Nim się obejrzałam byliśmy już pod domem dziewczyny z piskliwym głosem.
Jej dom był takiej średniej wielkości, ale działka sama w sobie ogromna. Kiedy tylko wysiedliśmy z samochodu blondynka podbiegła do Nas żeby się przywitać- wyglądało to dosyć zabawnie, ponieważ miała cholernie wysokie buty i tak obcisłą sukienkę, że ciężko jej się poruszało nogami.
-Heej! Taak się ciieeeeszę, że tu jesteśściee.
Podpita była już nieźle, więc jedynie uśmiechnęłam się i ominęłam ją, Greyson został. Postanowiłam się rozejrzeć i znaleźć sobie miejsce. Cała impreza odbywała się z tyłu domu- był tam ogromny basen, barki z barmanami, którzy wykonywali jakieś sztuczki z kieliszkami, leżaki na których całowali i rozbierali się nastolatkowie i rozłożony ogromny parkiet taneczny, obok którego stały również spore głośniki z których dudniła muzyka. Staisy nie żartowała- tam naprawdę byli wszyscy, gigantyczny tłum ludzi. Nigdy nie byłam na żadnej imprezie, więc ilość osób, alkoholu i ogólnie wszystkiego spowodowała, że poczułam się zafascynowana, ale także zagubiona i przytłoczona. Podeszłam do jednego z barków po piwo i usiadłam przy basenie na jednym z leżaków. Jeszcze nie zaczęło mi się dobrze nudzić, a zza krzaków obok usłyszałam jakiś płacz. Zerwałam się żeby zobaczyć co się dzieje i gdy podeszłam zobaczyłam 4 chłopaków- jeden leżał na trawie a pozostali go kopali i się z niego śmiali.
-Co do cholery...
-Paniusiu, lepiej stąd zabieraj swój zgrabniutki tyłeczek.- parsknął jeden, a ja słysząc ten tekst przewróciłam oczami.
-Lepiej Ty go zostaw w spokoju.- odpowiedziałam zakładając ręce na piersi. Nie wiem czy to ta mama tyle odwagi we mnie włożyła jednym przemówieniem? Przecież Ja nigdy bym czegoś takiego nie powiedziała i to jeszcze jakiemuś gorylowi.
-Słuchaj mi się nie
-Przestań Sean, idźcie chłopaki.- powiedział Chuck. Chuck. Jak mogłam go nie zauważyć? To dopiero pierwszy dzień a już postawiłam mu się dwa razy. Boże, co ja robię ze swoim życiem? Po tym wszystkim na pewno nie będę miała życia w szkole. Ale to nic, nie bój się Olivia, więcej odwagi.
Koledzy Chucka i ich ofiara odeszli, ale on nadal stał na przeciwko mnie.
-Nieźle gapiku...
-Słucham?
-Widzieliśmy się na oczy tylko dwa razy a Ty za każdym razem mnie stłamsiłaś.- zaśmiał się. Ja bym nie powiedziała, że męczenie się z Nim i jego kolegami przez rok i znoszenie upokorzeń było widzeniem się na oczy dwa razy, ale no cóż... słabą ma pamięć.
-Ja...- moja pewność siebie zaczęła uciekać, wszystko przez te jego diamentowe oczy. Przerażały mnie a jednocześnie tak ekscytowały.
-Chuck,- powiedział wyciągając do mnie rękę. 
Podać mu moje prawdziwe imię czy zmyślić? 
Domyśli się jak mu podam prawdziwe?
-Maddie, Madison.- odpowiedziałam po chwili namysłu i niepewnie uścisnęłam jego dłoń.
-Mam wrażenie, że już się gdzieś widzieliśmy... Maddie.- powiedział badawczo mi się przyglądając, a ja w duchu dziękowałam sobie że nie przedstawiłam się jako Olivia. 
-Ja nie mam takiego wrażenia.
-Żyletka.
-Słucham?
-Jesteś mocna, nie taka jak inne dziewczyny. Lubię to.- mówił przybliżając się do mnie. Próbowałam się odsuwać, ale nic to nie dało bo on i tak się przybliżał. Chuck pochylił głowę, złapał moją i przycisnął moje usta do jego. Nim się zdążyłam wyrwać już muskał moje wargi.
-Przestań.- krzyknęłam, odpychając go od siebie. 
-Co? Nie chcesz?
-NIE
-Każda chce.
-Nie jestem każda.- wycedziłam przez zęby i przysięgam, że jego oczy chociaż przez moment miały inny wyraz. Nie były tak pewne siebie, czy jemu było przykro? Nie, to nie jest możliwe bo Chuckowi nigdy nie jest przykro. Spojrzałam na niego z pogardą i odeszłam.
Imprezy są głupie.
***
Następny dzień w szkole pomimo spokojnego początku miał swój punkt kulminacyjny o 12. Razem z Greysonem i Sam siedzieliśmy na stołówce kiedy Chuck się zjawił. Niespodziewanie podszedł do Nas, na jego twarzy widać było skruchę.
-Spierdalaj mi stąd już.- krzyknęła Sam zanim Chuck zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Mogę Cię poprosić?- ignorując słowa mojej przyjaciółki zwrócił się do mnie, a ja bez słowa wstałam i odeszliśmy kawałek tak aby rozmowa była tylko między nami. Mega mnie to zaskoczyło i ogólnie była to dziwna sytuacja, ponieważ widziałam jego twarz a on nie był kimś takim- nie był kimś kogo obchodzą uczucia innych.
-Co?-spytałam.
-Chcę się z Tobą spotkać dziś o 21 w parku.
-Że co?
-Przyjdź.- powiedział i odszedł zostawiając mnie z milionem pytań w głowie.

Kim ten chłopak tak naprawdę jest? 
I czego ode mnie chce?
Czego oczekuje?
O czym myśli?
Kim jesteś Chucku Reedzie?
______________________________________________
Hej Wam :) Chciałabym na początku podziękować Wam za naprawdę ogromną liczbę wyświetleń w krótkim czasie- już po 2 dniach od utworzenia bloga było prawie 700 wejść, a teraz jest prawie 1000! Wow! Naprawdę jesteście niesamowici i z całego serca dziękuję <3 Drugą sprawą są oczywiście komentarze :) Dziękuję każdej osobie z osobna za czas przeznaczony na napisanie tego jednego czy kilku zdań opinii, z ręką na sercu każdy komentarz sprawia uśmiech na mojej twarzy i daje mi masę motywacji także:
czytasz=komentujesz!
Z szacunku do mojej pracy proszę jeśli już dotrwałeś dotąd i przeczytałeś to zostaw te kilka słów w komentarzu :) 
Pozdrawiam i całuje, mam nadzieję że rozdział się Wam spodoba :) Dobrej nocki! <3 
P.S Przepraszam, że taki troszkę krótki ale no niestety ten musiał tak wyglądać :D

9 komentarzy:

  1. Super ! Drugi rozdział a już tyle się dzieje :)
    No no,Chuck mnie zaintrygował,jestem cholernie ciekawa kolejnej części !
    Skoro ten musiał być krótki to liczymy na to,że następnym razem powitasz nas z dłuższym ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Masz talent,na prawdę ogromnie podoba mi się sposób w jaki piszesz.Czekam na kolejne rozdziały,już nie mogę się doczekać kiedy je przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, sporo się działo, ale dzięki temu coraz bardziej mi się podoba ;) I jeszcze skończyłaś w takim momencie, że już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  4. nie zostawiaj nas kilka dni bez rozdzialu ;( prosze !

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję kochani <3 Postaram się dodać w miarę szybko :) Może nawet jutro, ale nie obiecuję, może też być 17 lipca. Zobaczę jak to jutro będzie z czasem u mnie, bo będe miała jeszcze do napisania podsumowanie nowego odcinka na inlove:* Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział.
    Trochę krótko, no ale mam nadzieję, że w następnym nam to wynagrodzisz. ;D
    Oby tak dalej i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super!!! tylko krótko i zapraszam do siebie :) http://lookarianagrande.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń