czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział I

Kiedy budzik zadzwonił usiadłam na swoim łóżku, przetarłam oczy i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Wczoraj wieczorem byłam tak zmęczona podróżą, że nawet nie zwróciłam uwagi na to jak wszystko wygląda tak samo. Rodzice nie sprzedali domu, tylko go tu zostawili, nie wiem czy wiedzieli że tu wrócimy czy coś innego kierowało ich przy podejmowaniu tej decyzji. Za jego sprzedaż mogliby zgarnąć bardzo dużo pieniędzy- budynek jest duży, znajduje się w centrum miasta, otacza go spory i ładny ogród, wnętrze ma zadbane i gustowne a jednocześnie przytulne. Mama zajmowała się wystrojem mieszkania i trzeba jej przyznać, że stanęła na wysokości zadania. Na ścianach przeważają jasne, delikatne kolory, podłoga w każdym pokoju jest z jasnego drewna, a dodatki są w odcieniach różu. Mój pokój również został przygotowany w takim stylu. Od zawsze uwielbiam swój pokój, jest jedyną rzeczą w moim życiu, której nie chciałam zmieniać. Szczerze mówiąc tęskniłam za nim w Londynie, gdzie wystrój mieszkania był ciemny i ciężki. Zeskoczyłam z łóżka i przykucnęłam przy nierozpakowanej walizce, z której wyciągnęłam czarne jeansy, szarą bluzkę na długi rękaw przypominającą sweter i kurtkę jeansową. Szybko ubrałam się w naszykowane rzeczy i poszłam do łazienki. Po umyciu zębów, rozczesałam krótkie blond włosy, po czym zabrałam się za makijaż. Mój codzienny makijaż był bardzo delikatny i prosty- nakładałam trochę podkładu, pudru, malowałam rzęsy, usta i na koniec lekko wypełniałam brwi. Spojrzałam w swoje odbicie w lustro po czym wzięłam 3 duże wdechy i wyszłam z łazienki. Czekał mnie bardzo trudny dzień, musiałam się zmierzyć z moim największym strachem.
Pożegnałam się z rodzicami, zarzuciłam plecak na ramię, założyłam buty i zamknęłam za sobą drzwi.

***
Liceum znajdowało się mniej więcej 15 minut drogi piechotą od mojego domu i było połączone z gimnazjum. Kiedy w końcu stanęłam przed gmachem szkoły zagryzłam usta żeby się nie rozpłakać, reakcję tą wywołał we mnie widok starej szkoły i natłok wspomnień twarzy ludzi, którzy spowodowali we mnie wolę śmierci. 
Spokojnie Olivia. Nie jesteś już tamtą dziewczyną, zniszczyłaś tamtą dziewczynę i pozwoliłaś narodzić się nowej. Tamten rozdział jest zakończony od 3 lat i nie wróci już. Prawda?
-Nigdy nie widziałaś placówki edukacyjnej? 
-Co?- odwróciłam się nie słysząc początkowo wypowiedzianych słów przez męski głos.
-Stoisz tak wgapiona w jakąś budę, że to mnie nieco przeraża.
Chuck.
Zamurowało mnie.
To Chuck.
Stoi tak po prostu przede mną i zagadał do mnie nie pamiętając kim jestem.
-A teraz stoisz wgapiona we mnie...robi się coraz dziwniej. 
-Oh przepraszam, ja po prostu, dla mnie, um, e no 
-Jasne, rozumiem, do zobaczenia...gapiku.- odpowiedział i odszedł machając mi.
Świetnie. Ja nawet jak nic nie mówię to muszę od razu zrobić na kimś złe wrażenie. Chociaż akurat na opinii Chucka mi nie zależy, to idiota. Jest jedną z osób, które zniszczyły mi psychikę i pomimo, że czułam do niego to i owo nie chcę mieć z nim nic wspólnego, dla mnie to człowiek bezwartościowy, który nie ma nic w głowie, a co dopiero w sercu. Nienawidzę go, bufon. 
Ale no trzeba mu przyznać- wyprzystojniał jeszcze bardziej. Dobra. Koniec Olivia, nie wejdziesz znowu w to gówno. 
W pewnym momencie poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę a gdy się odwróciłam zobaczyłam Sam.
-Olivia Torres?- zapytała, a gdy zobaczyła moją twarz jej oczy się maksymalnie rozszerzyły z zaskoczenia. W odpowiedzi lekko się uśmiechnęłam, a gdy ta zobaczyła że ja to faktycznie ja mocno mnie uścisnęła.
-O mój Boże, ale wyglądasz! Wow! Kiedy wróciłaś? Tęskniłam za Tobą, czemu nie odpisywałaś na moje maile?
-Wczoraj wieczorem. Nie wiedziałam nawet, że pisałaś- rodzice po tym wszystkim postanowili mnie odciąć kompletnie od wszystkiego co związane z Detroit. Nie miałam wyboru.
-Czemu wróciłaś? 
-Firma mojego taty Nas tu przeniosła z powrotem. 
-Tak się cieszę, że Cię widzę! Chodź musimy Cię pokazać Greysonowi!- powiedziała moja dawna przyjaciółka, po czym pociągnęła mnie za rękę i zaczęła biec w kierunku szkoły.
Nie miałam pojęcia, że aż tyle dla niej znaczyłam, a pokazała mi w przywitaniu że naprawdę byłam i jestem dla niej ważna. Jej oczy przepełniała radość i po prostu nie mogła uwierzyć w to, że mnie widzi. Ja pomimo wszystko nie czułam się z nią aż tak związana, a ona ze mną tak. Tak naprawdę nie zmieniła się za bardzo tak wizualnie- wciąż jest tak samo wysoka, chuda. nadal ubiera się na czarno i na swoje jasne oczy zakłada czarne soczewki. Włosów ewidentnie nie obcinała, bo sięgają jej już do pasa, kiedy wyjeżdżałam miała je zdecydowanie krótsze. Wciąż jej wygląd to kompletne przeciwieństwo mojego, nawet po mojej metamorfozie, ale podobno przeciwieństwa się przyciągają.

Próg szkoły przekroczyłam z ciągnącą mnie za rękę Sam, w zasadzie to cieszyłam się że nie musiałam robić tego samotnie. Wnętrze budynku wciąż wyglądało tak samo złowrogo i przywoływało trudne wspomnienia, aczkolwiek starałam się podnosić na duchu mówiąc, że już nie jestem tamtą dziewczyną. Jeśli nawet Chuck mnie nie poznał, a nie rozpoznał we mnie dziewczynki którą gnoił dla przyjemności z kolegami to chyba to dobry znak, mogę naprawdę zacząć tu od nowa. Ponieważ do pierwszej lekcji było jeszcze trochę czasu to Sam zaciągnęła mnie do Graysona.
-Gray Gray zobacz kto wrócił do Detroit.- wręcz wyśpiewała kiedy stanęłyśmy obok chłopaka. W odróżnieniu do Sam, Greyson podobnie jak ja przeszedł metamorfozę. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś go uznam za przystojnego a jednak dziś gdy go zobaczyłam miałam tą myśl gdzieś z tyłu głowy.
-Olivka?- spytał uśmiechając się szeroko, w jego głosie można było usłyszeć niedowierzanie.
-Greyson?- zaśmiałam się a on w odpowiedzi mnie przytulił do siebie.
-Wow, wyglądasz...em...inaczej....ale naprawdę świetnie.
-Ty też.
-Skąd się tu wzięłaś?
-Musiałam wrócić do Detroit ze względu na pracę taty.
-Auć, czyli pewnie nie jesteś zbyt szczęśliwa co?
-Cieszę się, że Was widzę.- powiedziałam próbując się uśmiechnąć, ale Greyson miał rację. Nie jestem szczęśliwa. Fajnie było ich spotkać, porozmawiać, ale strach nie minął a na dźwięk dzwonku jeszcze się nasilił.
-Mam chemię teraz, a Wy?- spytał Greyson.
-Ja mam angielski.- odparła Sam.
-Ja też.
-Idziemy razem?- jako odpowiedź dostała moje kiwnięcie głową. Pożegnałyśmy się z Greysonem i ruszyłyśmy w stronę klasy, w której odbywała się nasza pierwsza lekcja.
W klasie usiadłyśmy obok siebie, dodatkowo nie zauważyłam wśród uczniów nikogo z gimnazjum, co mnie bardzo uspokoiło. Punkt dla Olivii!
-Liv?- Sam szepnęła mi do ucha.
-Hm?
-Czy zauważyłaś jak Grey się na Ciebie patrzył?
-Nie.
-No jak nie?
-No nie. Coś przegapiłam?
-Tak. Jego maślane oczka na twój widok.
-Oh daj spokój Sam, nie wygaduj głupot.
-Jak chcesz, ale moim zdaniem coś się tu kroi...
-Cisza!- krzyknęła nauczycielka.- Przeszkadzam Wam dziewczęta?- w odpowiedzi na jej pytanie obydwie przecząco pokręciłyśmy głowami.- Cóż Wy przeszkadzacie mi, więc jeśli chcecie się uczyć w tej klasie to lepiej odłóżcie ploteczki na przerwę.
Suka

Lekcje do przerwy obiadowej minęły spokojnie, może nie nawiązałam żadnych nowych znajomości, ale przynajmniej nikt mnie też nie wyzwał czy coś. Kiedy nadeszła przerwa obiadowa razem z Sam i Greysonem poszliśmy na stołówkę. W gimnazjum jadłam tylko raz na stołówce i po tym jednym razie zaprzestałam ze względu na to, że byłam w centrum uwagi większości osób. Wszyscy patrzyli na mnie i robili mi zdjęcia, wstawiając potem do internetu z wrednymi podpisami.
Po odebraniu posiłków usiedliśmy przy pierwszym pustym stole.
-Więc...jak było w Londynie?- spytał Greyson nawijając swoje spaghetti na widelec.
-W porządku, nie wydarzyło się nic specjalnego. Skupiłam się na diecie i ogólnie zmianach.
-Zaskoczyłaś mnie Livi, oczywiście pozytywnie.- powiedziała Sam ciepło się uśmiechając.
-Czym?
-Dobrze wiesz jak wyglądałaś w gimnazjum...
-Yep.- odparłam niechętnie na wspomnienie przez nią o moim wyglądzie.
-No, a teraz wyglądasz jak Kopciuszek, po prostu wspaniała zmiana!
-Dziękuję bardzo, ale naprawdę nie potrzebuję komplementów. Zrobiłam to dla siebie i tylko dla siebie.
Miałam wrażenie, że Greyson chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie kiedy miał zamiar otworzyć usta drzwi od stołówki gwałtownie się otworzyły i wpadło 10 chłopaków.
-Przyszła dżungla.- parsknęła Sam pod nosem grzebiąc w swoim makaronie.
-Co?- spytałam nie wiedząc co ma na myśli i kim są te osoby.
-No błagam Cię Liv. Nie poznajesz ich?- kiedy zobaczyła znak zapytania na mojej twarzy kontynuowała- To zgraja Chucka Reeda.
-Myślą, że jak mają mięśnie, kasę i są w drużynie sportowej to mają wszystko, no ale cóż...kultury to im brak.- dodał Greyson patrząc na nich z zażenowaniem.
Faktycznie, zauważyłam go. Chucka.
Był trzeci w kolejce po jedzenie i dłonią przeczesywał swoje włosy. Zastanawiałam się co takiego mu się stało w życiu, że jest tak beznadziejny. Nie wiem, lubię czasem patrząc na ludzi tak myśleć o nich, nawet jeśli praktycznie ich nie znam. Bo nie znam Chucka, jedyne co o nim wiem to to, że nazywa się Chuck Reed, jego mama Anita ma sieć drogerii a tata (nie znam imienia) ma jakiś większy biznes. Wiem, że jest rok starszy i nie ma rodzeństwa. I to by było na tyle. Zamyśliłam się na tyle, że straciłam go z punktu widzenia. Kątem oka widziałam, że Sam wstaje od stołu i z tego zamyślenia oderwał mnie jej pisk.
Szybko się odwróciłam i zobaczyłam moją przyjaciółkę całą w sosie i makaronie, a obok niej śmiejącego się Chucka.
-Czy ty masz kurwa oczy?- wrzasnęła.
-Yep, na szczęście. Gdybym nie miał nie mógłbym widzieć jak śmiesznie wyglądasz.
Po jego jednym zdaniu aż się we mnie zagotowało i pomimo tego strachu pomoc Sam była ważniejsza:
-Jesteś bezczelny.- wypaliłam, jednak kiedy jego niebieskie oczy przeniosły się na mnie zaczęłam żałować tego co powiedziałam. Jego oczy były jak diament- mocne, ostre i piękne.
-Słucham?
-Jesteś....bezczelny.- odpowiedziałam ponownie próbując nie pokazać swoich nerwów. Jego wzrok chwile na mnie utkwił, aczkolwiek po chwili spojrzał na swoich kolegów i nieco ciszej powiedział:
-Idziemy.- i jego cała banda odeszła, zostawiając biedną, rozgoryczoną i wyklinającą ich wszystkich Sam.
_____________________________________
Rozdział powiem Wam, że "bez szału" i wiem o tym, ale od czegoś musi się zacząć prawda? :)
Tak czy siak mam nadzieję, że się Wam spodobało i po tej lekturze wpadniecie tu na następny rozdział. 
Czytasz = komentujesz!
Dla Was komentarz to nic takiego, chwilka czasu a dla mnie ogromna zachęta do dalszej pracy :)
Buziaki!!

18 komentarzy:

  1. No, no... Zapowiada się ciekawie i tak... młodzieżowo, pozytywnie. Co jak dla mnie jest dobre, bo lubię czasem poczytać coś lekkiego. :)
    I nie mogę napatrzeć się na nagłówek! Jest wspaniały! I ten Cody aka Chuck, który mi się kojarzy z Chuckiem z Plotkary. <3
    No to weny i powodzenia w dalszym pisaniu.
    - Carmen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten pierwszy rozdział musi być taki spokojniejszy żeby wszystko się na raz nie zadziało :) To wiadome :) Bardzo Ci dziękuję za już drugi komentarz <3 Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Oby tak dalej bo idzie Ci super ;* Sam kojarzy mi się z filmu Charlie, a Chuck faktycznie jak z plotkary. Masz dar do pisania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! <3 Dziękuję bardzo, Wasze komentarze naprawdę wiele dla mnie znaczą:) Życzę miłego wieczoru :*

      Usuń
  3. Oby tak dalej bo idzie Ci super ;* Sam kojarzy mi się z filmu Charlie, a Chuck faktycznie jak z plotkary. Masz dar do pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie się zaczyna oby tak dalej! Na pewno zostanę tu na dluzej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, podoba mi się!! Muszę zapisać sobie twojego linka!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba. Myślę, że zostanę na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne, genialne, genialne! Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteście cudowni!❤️i bardzo dziękuję za Wasze komentarze, to dla mnie dużo znaczy:) Pozdrawiam wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  10. O matulu.. jestem w szoku. Już zakochałam się w tyn opowiadaniu. Coś czuję że to jeszcze nie koniec starć Oliwii i Chucka.. hah, nie mogę doczekać soę następnego. Wybacz kochana, że się nie rozpiszę, ale jestem na telefonie i ciężko mi si piszę. Dodam tylko, że masz wielki dar dziewczyno w pisaniu, i naprawdę zazdroszczę ci tego talentu i pomysłu na fabułe, bo jest naprawdę wyjątkowa.
    Buziaki kochana i duuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. zapowiada sie swietnie ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Weszłam z ciekawości,gdy napisałaś o swoim opowiadania na blogu o Pll :)
    Powiem ci,że jestem zachwycona ! :) Napewno będę tu codziennie zaglądać,wyczekując kolejnego rozdziału. Ciesze sie ze akcja odbywa sie w liceum bo lubie opowiadania o zyciu licealistow,mlodzienczej milosci itp ! I mega ale to MEGA plus za to że wstawiasz gify,zdjęcia "bohaterów" dzieki czemu przy czytaniu mogeto sobie wszystko wyobrazic. Super pozytywny plus dla ciebie ! Mam nadzieję ze nastepny rozdzial bedzie szybciutko,nie mogę sie doczekać ! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochani dodawajcie się do obserwatorów! <3 Naprawdę bardzo bardzo ale to bardzo Wam dziękuję za te komentarze, jestem zaskoczona że tyle Was skomentowało, ale także szokuje mnie liczba wejść bo no WOW :o Nie spodziewałam się! Dzięki! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę świetnie się zapowiada! Mam nadzieję że będziesz dalej działać w kierunku literackim, bo patrząc na to masz duży potencjał na coś większego. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy będzie kolejny rozdział ?? *_*

    OdpowiedzUsuń